Co mi daje a co zabiera kwarantanna?
Nie będę ukrywać że największą stratą była utrata pracy.Logicznie rzecz ujmując następstwem był niż psychiczny,walka o każdą sekundę,o niepoddanie się.
Byłam dość aktywna i w miarę zorganizowana na różnych płaszczyznach,i przyznać trzeba że głównie dzięki pracy wszystko trzymało się razem.
Owszem,pierwsze dni po utracie pracy były niedowierzaniem i działałam na pełnych obrotach,realizowałam punkty z mojej listy bardzo szybko.
Pierwsza sobota kiedy nie musiałam wstać do pracy,dziwna nawet bardzo,ale miło było być razem w domu.Gorzej zaczęło być jakiś tydzień po i śmiem twierdzić że rewelacji nie było.
Pomimo że robiłam różne rzeczy i robiłam ich faktycznie dużo,nie dawały mi satysfakcji i uśmiechu a były raczej wymuszone przez moją głowę po to aby nie popaść w dołek.
Zaraz miną dwa miesiące mojej NIE pracy,było w tym czasie sporo przemyśleń,trochę łez i żalu,ogólne rozstrojenie,no wachlarz emocji wszelakich po prostu.
Ale,żeby nie zabrzmiało to dziwnie,na dzień dzisiejszy jestem w stanie z pełną odpowiedzialnością powiedzieć,że już nie rozstrząsam!Ten czas nastał,ten czas jest,ten czas jest katastrofą nie tylko moją.Ten czas jest czasem na uwolnienie się od pewnych rzeczy,pewnych spraw,na mierzenie się ze swoim strachem,ze sobą,nawet ze swoją zajebistością!
Ten czas pokazuje mi na co tak naprawdę mnie stać,do czego jestem zdolna ale też co muszę jeszcze przerobić po raz drugi,bo za pierwszym razem oblałam.
Czas nauki jeszcze nie minął,jeszcze dużo lekcji przede mną.
A jeśli mowa o nauce... to zapisałam się na podstawy kursu aranżacji wnętrz.Taką mam zajawkę,z małą przerwą,po moim remonciku kuchni.
To jest tak żeby liznąć temat od innej strony że tak się wyrażę,troszkę profeski na początak.Nie żałuję ani złotówki,to taka mała inwestycja żeby iść na przód pomimo wszystko.Poukładać i zdobyć jakąś wiedzę.Zresztą już sam Collage blog jest obszernie wypełniony wszelaką wiedzą a kurs to taka wisienka na torcie.
A żeby każdej mojej myśli i każdemu planowi stało się za dość...na piękne rozpoczęcie MAJA
Kursoksiążka od Pani Swojego Czasu to jest coś co chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.Dopiero zaczynam,ale jestem święcie przekonana że postawi moje plany na nogi,bo pilna ze mnie uczennica.I w ogóle mam chęć na nowe...
A mam wrażenie że wchodząc w miesiąc Maj,piękny i bzem pachnący,wszystko jest możliwe.
Jako iż czas ma teraz inną miarę, na różne sprawy patrzę inaczej i ma dla mnie znaczenie,bardzo głębokie znaczenie,obecność kobiet mi życzliwych w moim życiu.Właściwie od dawien dawna tak było ale nie będę wyjaśniała bo każda z nas czuje inaczej.Natomiast pięknie to ujęła Monika z Tekstualna.
Można powiedzieć że wyjęła mi te słowa z ust.
Prawda że to cudowna wizja?
Z bardziej przyziemnych rzeczy,żeby nie wyglądało że teraz to pasmo niekończących się sukcesów haha,choć nie miałabym nic przeciwko ;) to sprawa się ma również tak:
-napisałam w końcu poważne,ekhę,dorosłe CV
-byłam na kilku rozmowach kwalifikacyjnych i choć ze skutkiem żadnym,to były to najbardziej pewne siebie rozmowy jakich nigdy wcześniej nie miałam-to jest ta jedna z przerobionyh lekcji
-zrobiłam total czystkę w szafie,bo po pierwsze zmienił mi się trochę styl,po drugie serio nie potrzebuję tego wszystkiego więc ruszyła sprzedaż na ciuchowych portalach
-porządki w książkach również przyniosły oczekiwany efekt-zrobiło się tak jak być miało
-powstało kilka prac z których jestem zadowolona ale też takie które nie ujrzą światła dziennego
Tak patrząc z boku,wcale nie jest źle choć bywają momemnty gdzie motywacja leży.Ale nie zmieni się nic jeśli nic się nie zmieni.
A u Was jak to wygląda?
Jak Wy się czujecie? Co Wam dała a co zabrała kwarantanna? Jak sobie radzicie?
Wiem, że nie chcesz już roztrząsać utraty pracy i mam nadzieję, że mój komentarz się do tego nie przyczyni...Pozwól jednak, że napiszę, że jest mi przykro z tego powodu i mam szczerą nadzieję, że wkrótce znajdziesz nową i lepszą pracę.
OdpowiedzUsuńSama kiedyś doświadczyłam zwolnienia, bo byłam najmłodsza stażem i wiem jak się czujesz. Przechodziłam przez wszystkie te stany emocjonalne...
Co mi zabrała kwarantanna - wolność spotykania się z ludźmi, sakramenty, możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej i to że prawdopodobnie nie będziemy mogli się w tym roku zobaczyć z naszymi rodzinami, bo z wakacji pewnie nici będą. Co mi dała kwarantanna - więcej obowiązków! Oprócz chodzenia do pracy i kombinowania jak pogodzić to z opieką nad dziećmi doszła edukacja domowa!
Dziękuję za Twój komentarz:) W żaden sposób się nie przyczyniasz do mojego rozstrząsania...Przykro jednak że tak nas doświadcza życie...całe szczęście że idziemy do przodu.Pozdrawiam i żczyę dużo sił :)
UsuńJa po przebytej w styczniu operacji, nadal dochodzę do siebie.
OdpowiedzUsuńBól nie mija, na dodatek mam problemy z ZUS-em!
I ja zrobiłam wiele "czystek".
Czas kwarantanny wiele w nas odmienił, oby to były zmiany tylko na lepsze!
Tego Tobie i sobie życzę:)
Bardzo podoba mi się Twój blog, zwłaszcza te inspiracje aranżacyjne, wnętrzarskie:)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny u mnie:)
Życzę Ci dużo siły w takim razie:) Walka z bólem i Zus-em to nierówna walka.Dziękuję za komentarz i odwiedziny:)Cieszę się że Ci się podoba.
UsuńJa dziś dostałam maila z informacją... że moja firma została sprzedana. Tak że ten, prawdopodobnie w lipcu czeka mnie rozmowa - o moim być czy nie być w firmie. Ale jakoś się tym teraz zbytnio nie przejmuję;)
OdpowiedzUsuńps. Powodzenia w szukaniu pracy!
Niezbyt miła informacja...ale cóż zrobić?Może się uda że zostaniesz a jak nie to będziemy szukać pracy razem. Dziękuję :)
UsuńMoja mama zawsze mówiła,,po burzy będzie ☀️". Może się okazać, że znajdziesz lepszą pracę i będziesz się cieszyła, że tak się wszystko potoczyło. Powodzenia i dużo zdrówka, bo to jest najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że taki obrót spraw będzie miał miejsce.Tobie również dużo zdrówka:)
Usuńod marca jestem bezrobotna też,
OdpowiedzUsuńwiększość czasu przespałam - jak
widać, było mi tego potrzeba...
jednak sporo też szydełkowałam,
więc nie jest to czas przespany :)
podziwiam Twój zapał i inwencję
twórczą - trzymam kciuki za pracę!
Sen czasem dobrze robi:) Też bym pewnie odespała gdybm mogła spać.
UsuńJa trzymama kciuki za Ciebie:) Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń